Cory Monteith

Mój dzisiejszy post nie będzie związany ani z książkami ani z czytaniem. Oglądanie seriali jest sporą przeciwnością do tego. Ale te najlepsze chwile związane z czytaniem i oglądaniem mają ten sam efekt. Poprawiają humor, sprawiają, że się relaksujemy, czujemy się lepiej.

 

Moim ulubionym rozweselaczem jest amerykański serial Glee. Jest to serial musiacalowy. Znajdziemy tam nie tylko piosenki współczesne, ale wszystkiego rodzaju klasyki. Te nowoczesne aranżacje bardzo rozwijają i wzbogacają gust muzyczny. Poza muzycznym aspektem serialu, należy koniecznie wspomnieć o świetnych bohaterach. Finn i Rachel- ich miłosne zawiłości śledzimy od samego początku. Rachel to niespełniona gwiazdka a Finn jest już gwiazdą- co prawda na razie szkolną, ale zawsze to gwiazdą. Puck- żydowski chłopak z irokezem, którego pasją są... Seksowne panienki. Kurt- homoseksualista, który zmaga się ze swoją tożsamością oraz wyróżnia się niecodziennym stylem. Artie- od lat niepełnosprawny, jeździ na wózku, ale mimo to stara się spełniać marzenia. To tylko kilka głównych postaci, ale w oczy rzuca się jedno- większość z nich reprezentuje typowe stereotypy. Poprzez ten serial są one obśmiewane. Każdy widz polubi Kurta- geja pomimo uprzedzeń, a Puck jest tak niesamowicie zabawnym twardzielem- podrywaczem, że nikt nie zwraca uwagi na to, że jest Żydem. Jego pochodzenie jest wspominane w serialu jako element humorystyczny.

 

Serial ten- podobanie jak moje ulubione książki, ma same zalety. W ubiegły weekend niestety byliśmy świadkami okropnego wydarzenia. Cory Monteith, odtwórca głównej roli- Finna, zmarł nagle 13 lipca. Wszyscy fani są w szoku, zwłaszcza, że był narzeczonym odtwórczyni roli Rachel- Lei Michale. Tym bardziej mój ból jest podwójny. Każdy fan Glee jest pewny- serial już nigdy nie będzie taki sam. Dlatego chciałam uczcić pamięć Coriego tym postem. Tak samo jak wiele książek, ten serial wielokrotnie zmuszał mnie do przemyśleń, refleksji.. Dlatego uważam go za niezwykle wartościowy!