Omijajcie wyspy!

I nie było już nikogo - Agatha Christie

Nie wiedzieć czemu, zawsze mi się wydawało, że książki Agaty Christie są jakieś słabe. Dlaczego? Zawsze stoją w bibliotece w dość dużych ilościach i co dziwne- stoją obok harlequinów. To nietypowe położenie sprawiło, że stwierdziłam, że nie warto do nich zaglądać. Ale intrygowało mnie to, że jedna z moich ulubionych pisarek Camilla Lackberg często podkreśla w wywiadach, że Christie była jej ulubioną autorką w dzieciństwie oraz, że często była jej źródłem inspiracji. Po przeczytaniu I nie było już nikogo rozwiałam wszelkie moje wątpliwości :)

 

Książka jest do przeczytania dosłownie na jeden wieczór. Nie jest to opasłe tomisko, ale sama akcja sprawia, że z ciekawością zerkamy dalej i dalej... Na Wyspie Żołnierzyków- wyspie odizolowanej od otoczenia z luksusową willą, spotyka się 10 osób. Każde z nich dostało zaproszenie do pobytu- każde z nich z innego powodu. Ten dostał ofertę pracy, tamtemu dawna znajoma zaproponowała spotkanie... Na miejscu okazuje się, że nie ma na wyspie nikogo prócz tych dziesięciu osób. Mało tego- w swoich pokojach odnajdują wypisany wierszyk na ścianie. Jest to wierszyk o dziesięciu żołnierzykach- o tym jak co chwilę umiera kolejny z nich. Po pierwszej wspólnej kolacji wszystko odbywa się tak jak w wierszyku- jeden z gości po spożyciu napoju, krztusi się i umiera. Kto będzie następny i kto stoi za tym wszystkim? Trzeba przyznać, że trzeba mieć niesamowitą wyobraźnię, żeby sobie coś takiego wymyślić i jeszcze to później logicznie wytłumaczyć!

 

Nie dziwię się, że Camilla tak bardzo lubiła tą pisarkę. W końcu mają podobne zainteresowania- psychopatów :) Fani książek Camilli na pewno widzą na pierwszy rzut oka podobieństwa- akcja z dwóch jej książek działa się właśnie na wyspach. Stworzyła z nich podobnie jak Agata Christie- miejsce dziwne, tajemnicze- w sam raz nadające się na jakieś zabójstwo!